Tunezja - podsumowanie kosztów

Podsumowanie kosztów wyjazdu do Tunezji, po której podróżowaliśmy w drugim tygodniu maja. Spędziliśmy w Afryce północnej siedem dni. Najtańszą wersją dolotu do Tunezji okazały się wczasy z biura podróży. Niestety sam lot musiałby odbyć się z przesiadką, trwałby kilkanaście godzin i kosztował ponad 3500 zł. Za wczasy z biura podróży w pięciogwiazdkowym hotelu z opcją all inclusive, z transferem w cenie i bezpośrednim lotem, który trwał trzy godziny, zapłaciliśmy 4400 zł.

Na miejscu, w hotelu musieliśmy zapłacić podatek turystyczny w wysokości 168 dinarów, czyli około 211 zł. Wysokość podatku jest uzależniona od ilości gwiadek hotelu, w którym się zatrzymujemy.

Podczas pobytu kilka razy daliśmy napiwek kelnerowi, dzięki temu za każdym razem czekał na nas stolik i niczego nam podczas kolacji nie brakowało. Daliśmy też napiwek pani sprzątającej, choć nie korzystaliśmy z codziennego sprzątania, bo uważamy, że jest to bezsensowna praca. Na koniec pobytu, wszystkie drobne pieniądze, które nam zostały zostawiliśmy również dla pani, która sprzątała nasz pokój. Bo trzeba mieć na uwadze, że dinarów tunezyjskich nie wolno wywozić z kraju. W sumie na napiwki wydaliśmy 55 zł.

Na miejscu, na sześć dni, mieliśmy wynajęty samochód. Załatwiliśmy to jeszcze w domu, przez internet. Korzystaliśmy z wypożyczalni Car rental Tunisia: Car hire tunisia, Djerba, Hammamet, Monastir, Enfidha, Tunisia Nabeul with-Rent-Car.com. Za całość zapłaciliśmy 630 zł. Płatności dokonaliśmy w dinarach tunezyjskich, które wypłaciliśmy z bankomatu przy hotelu. Przy płatności kartą, wypożyczalnia pobiera 5% prowizji i jest to podane w informacjach, które przychodzą na email. Kaucja w wysokości 600 euro, została zablokowana na karcie kredytowej i odblokowana bez problemu po oddaniu samochodu. Problemu nie ma, jeżeli robimy zdjęcia samochodu, bo na umowie panowie nie zaznaczają usterek. Trzeba więc mieć podkładkę na to, że uszkodzenia nie są nasze. Biorąc pod uwagę podejście do czasu, w krajach południowych, to tutaj ogromne zaskoczenie, ponieważ panowie byli punktualnie, niemal co do minuty, zarówno w jedną jak i w drugą stronę. Kontakt przez WhatsApp bardzo szybki.

Podczas naszego pobytu przejechaliśmy 1200 km. Nie przemieszczaliśmy się z miejsca na miejsce, ponieważ odległości nie są duże i każdego dnia wracaliśmy do hotelu. Na benzynę wydaliśmy około 210 zł. Litr to koszt około 3 zł, a samochód którym się poruszaliśmy to mały suzuki swift, który nie był zbyt paliwożerny.

W Tunezji autostrady są płatne, ale są to naprawdę grosze, bo ceny za odcinek kilkudziesięciu kilometrów to 1,5-2 dinary czyli około 2 zł. Jednak drogi w Tunezji, nawet te bardzo boczne są bardzo dobrej jakości i chyba tylko w jednym miejscu były troche dziurawe. Dlatego najczęsciej omijaliśmy autostrady płatne. W sumie wydaliśmy na nie 14 zł i tylko dlatego tak dużo, że na jednej z bramek pan postanowił sobie dorobić i zawołał od nas 6 dinarów, a kolejnym razem zapłaciliśmy 1,4 dinara. Cóż… bywa i tak.

Dodatkowym kosztem, który ponosimy wypożyczając samochód to ubezpieczenie wkładu własnego. Czyli, jeżeli nam się coś stanie z autem, to wypożyczalnia zabiera nam z kaucji, a my wysyłamy dokumenty do ubezpieczyciela i to on nam zwraca te pieniądze. Jest to dużo korzystniejsze niż płacenie ubezpieczenia w wypożyczalni. Za 6 dni zapłaciliśmy 113 zł w firmie DEFEND INSURANCE. Co ważne, firma ta uważa, że Tunezja, Turcja i Maroko zaliczają się do Europy i dzięki temu mamy to ubezpieczenie tańsze, bo opcja “świat“ kosztowała 164 zł.

Nasze ubezpieczenie turystyczne kupiliśmy w firmie Allianz za 128 zł. Dlaczego je kupujemy, mimo, że lecieliśmy z biurem podróży i mieliśmy ubezpieczenie w pakiecie? Bo to w pakiecie jest tak podstawowe, żę potem się okazuje, że starcza tylko na poparzenie słoneczne i przeziębienie od klimatyzacji. A przy bardziej skomplikowanym leczeniu, lub wtedy gdy dochodzi transport medyczny lub nie daj boże transport zwłok, to zaczynamy mieć gigantyczny problem.

Zabytki i bilety wstępu.

Odwiedziliśmy pięć płatnych miejsc. I w sumie zapłaciliśmy 120 zł za wszystkie bilety. W opisach poszczególnych atrakcji, będę pisała o kosztach wstępu. Ale najczęściej jest to 8 lub 12 dinarów.

A poza tym to już pamiątki, kartki pocztowe… Co kto lubi i potrzebuje. Magnes na lodówkę z drewna oliwnego to 5 dinarów, czyli około 6-7 zł. Tyle samo kosztuje mała łyżka z drzewa oliwnego. Kartka pocztowa to wydatek około 1 dinara, ale to już taki max bo kupiliśmy potem i za 0,8 i za 0,5 dinara. Znaczek pocztowy to wydatek 1,35 dinara, czyli około 1,7 zł.

Raz jedliśmy w drodze, zatrzymaliśmy się na pizzy. Do tego dwie cole. Zapłaciliśmy 46 dinarów, czyli 58 zł. Generalnie ceny są podobne do naszych. Tańsze są na pewno przyprawy, oliwy, harissy…. To warto kupić i to hurtowo.

My na dodatkowe zakupy, pamiątki, prezenty wydaliśmy 340 zł. W tej kwocie jest już nasza pizza i koszulka Tomka, zakupiona w sklepie tunezyjskiej marki Kontakt - Accueil | Kontakt. Prawdziwy tunezyjski produkt, świetna bawełna…. no i wspomagamy rodzimy przemysł. Cena koszulki 80 dinarów czyli około 100 zł.

Podsumowując… Siedem dni, 1200 km, niezwykłe zabytki północnej i środkowej Tunezji to wydatek 6300 zł.

Najczęściel płaciliśmy gotówką wypłaconą z bankomatu kartą revoult. Bankomaty w Tunezji pobierają prowizję od wypłat naszymi kartami i jest to około 12-14 dinarów niezależnie od kwoty, którą wypłacamy. Ponieważ najwięcej można wypłacić 500 dinarów, to tyle wypłacaliśmy. Staraliśmy się tak wszystko skalkulować, by jak najmniej pieniędzy nam zostało. Oczywiście tam gdzie można było płacić kartą (czyli markety i większe stacje benzynowe w mieście), tam używaliśmy własnie karty.

Myślę, że wakacje w Tunezji możemy zaliczyć do tych tańszych wyjazdów.




Previous
Previous

Dougga czyli jedziemy na zachód Tunezji

Next
Next

Półwysep Jandia